Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna jedzie po triumf do Bełchatowa

Marcin Puka
Górnik Łęczna jedzie po triumf do Bełchatowa
Górnik Łęczna jedzie po triumf do Bełchatowa Jakub Hereta
Mimo że za oknami zima, piłkarze T-Mobile Ekstraklasy w weekend rozegrają drugą wiosenną kolejkę. W sobotę (godz. 15.30, transmisja w CANAL+ Family 2) w Bełchatowie dojdzie do starcia beniaminków. Miejscowy GKS podejmie Górnika Łęczna.

Zielono-czarni większość punktów w krajowej elicie zdobyli dzięki dobrej postawie na własnym boisku. Podopieczni Jurija Szatałowa w Łęcznej są niepokonani. Ich bilans to cztery zwycięstwa i cztery remisy. O wiele gorzej wiedzie im się na obcych stadionach. Jeden komplet oczek, remis i aż siedem porażek - to powoduje, że Górnik do pierwszej ósemki traci cztery punkty, a nad bezpiecznym miejscem ma sześć oczek zapasu.

W sobotę nadarzy się ostatnia w tym roku (14 grudnia Górnik podejmie Legię Warszawa) szansa na poprawienie wyjazdowego bilansu. Tyle tylko, że miejscowi na własnym terenie są bardzo groźni. U siebie wygrali cztery mecze, trzy zremisowali i jedną potyczkę przegrali (w ostatnim spotkaniu z Legią Warszawa 0:3).

Górnik na wyjazdach potrafi grać. Stwarza sobie dużo sytuacji, ale jego mankamentem jest brak skuteczności. Może w Bełchatowie dojdzie do przełamania, bo GKS to już nie ta sama drużyna, co na początku rozgrywek, kiedy była nawet liderem tabeli.

Ostatnio podopieczni Kamila Kieresia mocno spuścili z tonu i muszą uważać, żeby nie wypaść z czołowej ósemki.
- Morale wzrosło po ostatniej wygranej z Ruchem Chorzów - mówi Sebastian Szałachowski, pomocnik Górnika. - Nie analizowaliśmy jeszcze gry Bełchatowa, ale ostatnio ulegli Koronie Kielce, więc wydaje się, że są w naszym zasiągu, skoro my pokonaliśmy kielczan. Liczę, że dostanę szansę gry przez więcej minut. Chciałbym udowodnić swoją przydatność trenerowi - podkreśla Szałachowski.

Z zespołem z Łęcznej nie trenował w ostatnich dniach Marcin Kalkowski (problemy z mięśniem dwugłowym), co może zrodzić problem z zestawieniem linii obronnej. Wszystko przez to, że wciąż kontuzjowany jest Maciej Szmatiuk. Gdyby Kalkowski nie mógł wybiec na boisko, jego miejsce prawdopodobnie zajmie po-wracający po pauzie za żółte kartki Lukáš Bielák, nominalny defensywny pomocnik.

- W tym roku do zdobycia jest jeszcze sześć punktów - mówi Łukasz Mierzejewski, obrońca klubu z Łęcznej. - Przy spłaszczonej tabeli można dużo zyskać, ale i sporo stracić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto