Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pojedynek Dawida z Dawidem, czyli Górnik Łęczna gra z Termalicą

Daniel Harasim
Jakub Hereta
W sobotę Górnik Łęczna zmierzy się w Mielcu z drugim najmniejszym klubem ligi.

Wśród nie tylko fanów, ale i działaczy polskiej ekstraklasy, niezrozumiałą popularnością cieszy się deprecjonowanie wartości klubów z małych miejscowości. Nad Wisłą utarło się dziwne przeświadczenie, że futbol na elitarnym poziomie uprawiać można tylko w miastach, tylko na wielkich obiektach, tylko pod okiem co najmniej kilkunastotysięcznej publiczności.

Tymczasem w sobotę (godz. 15.30) w Mielcu dojdzie do derbów ekstraklasowego folkloru, czyli spotkania klubów z dwóch najmniejszych miejscowości cieszących się piłkarską ekstraklasą. Zawodnicy z zaledwie 20-tysięcznej Łęcznej zagrają z przedstawicielami liczącej kilkuset mieszkańców Niecieczy.

Obie ekipy spisują się w tym sezonie przeciętnie, ale póki co i tak lepiej niż kluby z Gdańska, Wrocławia, Zabrza czy Poznania. Co ciekawe, Termalica remontuje obecnie swój stadion, toteż mecze gra w oddalonym o 50 kilometrów 60-tysięcznym Mielcu, który... i tak jest drugim najmniejszym miastem ekstraklasy. I choć „Słoniki” grają na wymuszonej emigracji, ich domowe spotkania ogląda średnio 3 tys. widzów (rekord z Lechem Poznań - prawie 5 tysięcy).

Niecieczanie są beniaminkiem ligi, lecz póki co nie płacą frycowego. W ostatniej kolejce zremisowali w Warszawie z Legią 1:1. - Termalica to bardzosolidny, bardzo groźny zespół. W ostatnich dwóch spotkaniach, a grał u siebie z Pogonią i na wyjeździe z Legią, wymienił więcej podań niż przeciwnicy. Z Pogonią ponadtrzykrotnie więcej. Poza tym celność podań Niecieczy to ponad 80%, co na polskie realia jest bardzo wysoką skutecznością. To drużyna odważna, grająca futbol otwarty - ocenia Andrzej Rybarski, drugi trener Górnika.

Górnik z kolei po dwóch ważnych zwycięstwach zaliczył dołowanie w starciu z Podbeskidziem. - Jeszcze przed spotkaniem chyba wygraliśmy je w głowach. Później okazało się, że to nie będzie takie łatwe i Podbeskidzie wywiozło trzy punkty - mówi Rybarski. Zielono-czarni stracili nie tylko komplet oczek, ale także dwóch zawodników, a nawet trenera. Bartosz Śpiączka i Łukasz Tymiński w Mielcu będą pauzować za kartki, a Jurij Szatałow został ukarany przez Komisję Ligi dwoma spotkaniami zawieszenia. To pokłosie jego awanturowania się w trakcie meczu, za co zresztą sędzia odesłał go wtedy na trybuny. W sobotę na murawę prawdopodobnie nie wybiegnie także narzekający na uraz Przemysław Pitry.

Łęcznianie mają więc przed Termalicą sporą zagwozdkę. - Mamy szablon działania, delikatnie modyfikowany w zależności od sytuacji. Analizujemy przeciwnika i wyciągamy wnioski, chcemy się dobrze przygotować. Kadrowo jesteśmy osłabieni, ale zrobimy wszystko, by wywieźć z Mielca punkty - kończy Rybarski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto