Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS Łódź - Górnik Łęczna 1:0. Łęcznianie stracili bramkę w 87 minucie

Piotr Orzechowski
Rafał Niżnik zagrał na dobrze znanym sobie stadionie
Rafał Niżnik zagrał na dobrze znanym sobie stadionie Karol Wiśniewski
Nieźle u siebie, fatalnie na wyjazdach. Taką "taktykę" stosują piłkarze Górnika Łęczna w bieżącym sezonie. W meczu z ŁKS Łódź przez praktycznie cały mecz zanosiło się na bezbramkowy remis. Na trzy minuty przed końcem gola dla łodzian zdobył Marcin Mięciel i po raz kolejny Górnik wraca z obcego terenu na tarczy.

Do boju z łodzianami trener Mirosław Jabłoński posłał zawodników, którzy zagrali niezły mecz z GKS Katowice. Wyjątkiem był Rafał Niżnik. Pomocnik łęcznian na stadionie przy Al. Unii spędził aż sześć sezonów. Wystąpił on na środku pola razem z Dejanem Miloseskim. - Chcieliśmy zenutralizować bardzo mocny środek pomocy ŁKS. Na szpicy wystąpił jedynie Tomek Pesir, który tradycyjnie mocno obijał się z defensorami rywali - mówi opiekun Górnika. W porównaniu z poprzednim spotkaniem wyjściowej jedenastce zabrakło jeszcze Brazylijczyka Nildo.

Spotkanie było wyrównane. Górnik na klarowne sytuacje musiał wprawdzie poczekać aż do drugiej połowy, ale z kolei Sergiusz Prusak niezbyt często miał okazję do wykazania się.

Tradycją stało się, że w meczach przeciwko Górnikowi świetne zawody rozgrywa bramkarz ŁKS Bogusław Wyparło. W wiosennym meczu w Łęcznej Bodzio W. dokonywał cudów między słupkami. Nie inaczej było w niedzielę, choć zagrożeń w polu karnym łodzian było nieco mniej. Szczególnie mocno golkiper gospodarzy musiał napocić się pod koniec meczu. Najpierw w 86 min w beznadziejnej sytuacji obronił strzał Adriana Paluchowskiego, a w doliczonym czasie gry instynktownie wybił na róg strzał głową Nildo. Była to bardzo ważna interwencja, ponieważ łęcznianie próbowali za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania.

Chwilę po niewykorzystanej sytuacji Paluchowskiego miejscowi wyprowadzili szybką kontrę. Z linii końcowej w pole karne dośrodkował Jakub Kosowski, a doświadczony Marcin Mięciel nieco szczęśliwie pokonał Prusaka.

- Jak na złość, pod koniec meczu to my mieliśmy na widelcu ŁKS. Wyprowadzaliśmy coraz groźniejsze ataki, a tu przydarzył się taki klops. Piłka szczęśliwie odbiła się od Mięciela i wpadła do siatki. Do nikogo nie mogę mieć pretensji, bo wszyscy naprawdę dali z siebie wszystko - mówi trener Jabłoński.

Tradycji stało się więc zadość. Jeśli iść tym tropem, to w sobotę przeciwko KSZO Górnik powinien wygrać u siebie.

ŁKS Łódź - Górnik Łęczna 1:0 (0:0)

Bramka: Mięciel 87. Widzów: 3500. Sędziował: Artur Radziszewski z Warszawy
ŁKS: Wyparło 7 - Adamski 6 , Łabędzki 6, Woźniczka 6, Gieraga 5 - Mączyński 5, Romańczuk 6 (69 Pawlak 4), Smoliński 6 (88 Golański), Mięciel 7 - Kłus 6, Kosecki 6 (90 Mowlik). Trener: Andrzej Pyrdoł.
Górnik: Prusak6 - Bożkow 5, Sołdecki 5, Benevente 5, Zasada 5 - Miloseski 5, Bartoszewicz 5, Niżnik 5, Nazaruk 5 (90 Zuber), Paluchowski 5 - Pesir 5 (75 Nildo4). Trener: Mirosław Jabłoński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto