Początek turnieju w hali Globus poprzedziła uroczystość nadania jej imienia najwybitniejszego siatkarza Lubelszczyzny, Tomasza Wójtowicza oraz odsłonięcie pamiątkowej tablicy z tym związanej.
Później przyszedł czas na emocje czysto sportowe na parkiecie. LUK podejmował drużynę z Berlina, etatowego uczestnika elitarnej siatkarskiej Ligi Mistrzów. Takim osiągnięciem drużyna trenera Dariusza Daszkiewicza poszczycić się nie może, ale pod uwagę wziąć trzeba fakt, że ta występuje w jednej z najsilniejszych, jak nie najsilniejszej lidze świata, jaką bez wątpienia jest polska PlusLiga. Zatem awans do europejskich pucharów nie jest szczególnie trudny.
Pierwsza odsłona była wyrównana do stanu 12:12. Od tego momentu inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze. Kiedy punkt z lewego skrzydła na swoim koncie zapisał Nicolas Szerszeń, zrobiło się 16:13. Lublinianie przewagi nie oddali już do końca pewnie triumfując 25:20. Ze środka seta zakończył Damian Hudzik, po ataku którego piłka uderzyła w blok rywali, a następnie wylądowała poza boiskiem.
Druga partia miała podobny przebieg do pierwszej. Na około półmetku szala zaczęła przechylać się na stronę miejscowych. Co prawda procent skuteczności w ataku w porównaniu do pierwszej odsłony spadł z 48 do 43 procent, ale to nie przeszkodziło siatkarzom z Lublina wygrać 25:19. Ponownie najlepiej w drużynie LUK-u punktował Damian Hudzik (sześć punktów), a miejscowi znowu wykonali sześć skutecznych bloków.
Trzecia partia okazała się ostatnią w całym spotkaniu. Po 24 minutach walki tablica pokazywałą 25:17 i 3:0 w całym meczu. Lublinianie mogli już czekać na rywala w finale.
– Obsada zawodów jest znakomita. Drużyna z Berlina to ekipa losowana z pierwszego koszyka w Lidze Mistrzów. My jednak zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie, wywieraliśmy presję zagrywką, graliśmy bardzo dobrze formacją blok-obrona. Oprócz bloków punktowych sporo było piłek dotykanych w bloku czy obronie. To na pewno bardzo cieszy. Stworzyliśmy sporo okazji do kontr. Troszkę rezerwy było może w przyjęciu, natomiast bardzo dobrze prezentowaliśmy się w atak, a do tego popełniliśmy mało błędów – ocenia trener LUK Lublin, Dariusz Daszkiewicz.
Oprócz drużyny z Niemiec, do „Koziego Grodu” przyjechały jeszcze ekipy z Włoch (Withu Verona Volley) i Ukrainy (Barkom-Kazhany Lwów). I to właśnie one mierzyły się w drugim półfinale. Lepszy okazał się faworyzowany zespół włoski, który zwyciężył 3:1.
– Verona jest topowym zespołem. Dla nas to bardzo ważne, że na progu rozgrywek krajowych możemy sprawdzić się na tle tak silnych przeciwników – mówi szkoleniowiec lublinian.
Podobnego zdania jest jest środkowy drużyny z Lublina. – Mecze z drużynami zagranicznymi są na pewno bardzo ciekawym doświadczeniem, szczególnie przy takiej oprawie jak tu w Lublinie na turnieju im. Tomasza Wójtowicza. Wiadomo, że te ekipy prezentują inny styl siatkówki – komentuje Jan Nowakowski.
Początek meczu o 3. miejsce o godzinie 14:45. Finał zaplanowano na 17:30.
LUK Lublin – Berlin Recycling Volleys 3:0 (25:20, 25:19, 25:17)
LUK: Włodarczyk, Watten, Nowakowski, Torelli, Komenda, Malinowski, Wachnik, Szerszeń, Romać, Jóźwik, Stajer, Hudzik, Gregorowicz. Trener: Dariusz Daszkiewicz
BRV: Trinidad de Haro, Tsuiki, Ronkainen, Mote, Tille, Brehme, Carle, Kessel, Saso, Schott, Sotola, Rodrigues, Kowalski. Trener: Lylian Cedric Enard.
Withu Verona Volley – Barkom-Kazhany Lwów 3:1 (23:25, 33:31, 25:21, 25:20)
Withu: Vieira de Oliveira, Gaggini, Perrin, Magalini, Sapozhkpov, Keita, Grozdanov, Jensen, Spirito, Mosca, Mozic, Zanotti, Bonisoli. Trener: Radostin Stoytchev
Barkom: Smoliar, Kanaiev, Kvalen, Mazenko, Shevchenko, Holoven, Shuchurov, Tupchii, Dovhyi, Tevkun, Kucher, Firkal, Tsmokalo, Zhukov. Trener: Ugis Krandrins
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?