Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła wygrywa 3:0 w Łęcznej i zyskała duży spokój

Piotr Tymczak
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Piłkarze Wisły Kraków długo męczyli się w meczu z Górnikiem w Łęcznej, ale w drugiej połowie w końcu przebili mur rywali. Zwycięstwo wiślakom dały dwie bramki zdobyte z rzutów karnych i jeden gol samobójczy.

Piłkarze Wisły poznali w Łęcznej prawdziwy smak walki o utrzymanie. Przyjechali pograć w piłkę, a musieli wziąć udział w typowej kopaninie, w której nie było miejsca na finezję.

Górnik przywitał „Białą Gwiazdę” prostą taktyką: „Bronimy się, a jak się uda, to jedziemy do przodu i może coś się strzeli”. Wiślacy przechodzili więc męczarnie, próbując rozbić defensywny mur rywali. Udało się im to po godzinie, ale nie po akcji, tylko z rzutu karnego, wykorzystanego przez Denisa Popovicia. Później krakowianie zapisali na konto jeszcze dwa trafienia.

Trener wiślaków Dariusz Wdowczyk w poprzednim meczu postawił na grę trzema obrońcami. Tym razem nie zdecydował się na taki manewr. Krakowski zespół nadal był jednak nastawiony na atak – z czterema ofensywnymi pomocnikami i napastnikiem.

Trener Górnika Jurij Szatałow odpowiedział na to zasiekami w defensywie – do gry w obronie skierował bowiem aż pięciu zawodników. Gospodarze, doceniając siłę Wisły, wyszli więc z założenia, że przede wszystkim muszą zabezpieczyć się przed stratą bramki. Zdawali sobie sprawę, że porażka oznaczałaby już bardzo trudną sytuację w walce o utrzymanie.

Od początku mecz wyglądał więc tak, że Wisła próbowała rozgrywać piłkę i atakować, a Górnik starał się jej w tym przeszkadzać i czyhał na kontrę.Pierwszą okazję na gola, dopiero w 20 minucie, miał Zdenek Ondrasek. Po jego „główce” wykazał się bramkarz Górnika Sergiusz Prusak, który wypiąstkował piłkę. Później Wisła miała jeszcze kilka sytuacji, ale nie były już tak dogodne. Krakowanie grali za wolno, nie mieli pomysłu na zaskoczenie przeciwnika.

Taktyka Górnika na zniechęcenie rywala w pierwszej połowie przyniosła skutek. Zespół Szatałowa był pierwszym zespołem, który nie stracił bramki przed przerwą w meczu z Wisłą, odkąd prowadzi ją Wdowczyk.

Po zmianie stron przez kwadrans obraz gry się nie zmieniał. Przełom nastąpił po tym jak sędzia odgwizdał faul w polu karnym Radosława Pruchnika na Rafale Wolskim. „Jedenastkę” na bramkę zamienił Popović. Strata gola spowodowała nerwową atmosferę na boisku i ławce gospodarzy. Skończyło się na tym, że sędzia wyrzucił trenera Szatałowa na trybuny. Niedługo później wiślacy podwyższyli na 2:0. Wolski podcinką chciał umieścić piłkę w bramce, odbiła się ona jescze od Łukasza Bogusławskiego i wpadła do siatki.

W doliczonym czasie sędzia podyktował jeszcze jednego karnego dla Wisły. Szansę wykorzystał Zdenek Ondrasek.

Zwycięstwo daje Wiśle ogromny spokój w walce o utrzymanie. Dzięki niemu mają już osiem punktów przewagi nad strefą spadkową, w której ugrzązł Górnik Łęczna.

Górnik Łęczna – Wisła Kraków 0:3 (0:0)
Bramki: 0:1 Popović 68 z karnego, 0:2 Bogusławski 75 samobójcza, 0:3 Ondrasek 90+4 z karnego.
Górnik:Prusak – Sasin, Bogusławski, Pruchnik, Bożić, Leandro – Bonin, Bednarek (84 Danielewicz), Nikitović (81 Świerczok), Piesio (83 Pitry)– Śpiączka.
Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Popović – Małecki, Boguski (90+2 Cywka), Wolski (83 Brlek), Guerrier (90+3) Bałaszow - Ondrasek
Sędziowali: Tomasz Wajda (Łodygowice) oraz Krzysztof Myrmus (Skoczów) i Bartłomiej Lekki (Zabrze)
Żółte kartki: Nowak, Nikitović, Sasin - Popović
Widzów: 2500

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto