Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ten zapach mówi – idzie wiosna! Piszą, skrobią, frezują i dają nam małe arcydzieła

Marcin Jaszak
Archiwum Katarzyny Rzepeckiej
Tradycja mówi o nich wiele. Miały przeciwdziałać złym mocom, zapewniać szczęście, płodność i bezpieczeństwo, symbolizowały odrodzenie i nowe życie.

Kraszanki, kroszonki, pisanki, malowanki. Dziś tradycja nadal żyje, choć odradza się w nowej odsłonie, stając się symbolem pasji, radości tworzenia, nowoczesnej estetyki, wyjątkowości i zatrzymania się w zapędzonym świecie. Tak właśnie postrzegają swoje zamiłowania twórczynie z Milejowa i okolic. Jedne wykorzystują metody pisania woskiem i rytownictwa lub skrobania, inne poszukują nowoczesnych technik. Wszystkie pokazują, że zajęcia naszych babć mogą być fascynujące i przynosić niesamowitą radość.

Miodowy aromat budzący wiosnę

Zacznijmy od tradycyjnego malowania woskiem. To domena Eweliny Szpot ze Starościc, której pisankową pasję przekazała sąsiadka – pani Alina, kiedy Ewelina miała 12 lat. Dla niej praca przy pisankach to przede wszystkim relaks i odpoczynek.

– To ukojenie i wyciszenie. Podczas pisania wydziela się piękny miodowy zapach. Uwielbiam go. Od zawsze kojarzy mi się z odejściem zimy. Ten zapach mówi – idzie wiosna! Siedzę przy świecy, miodowy aromat wypełnia pokój, skupiam się namalowaniu pisanek i zapominam o wszystkim. To niewiarygodnie relaksujące – podkreśla Ewelina Szpot.

Może właśnie dzięki tym towarzyszącym tworzeniu uczuciom, spod rąk pani Eweliny wychodzą małe dzieła sztuki budzące wiosnę. Podstawą tej techniki jest właśnie wspomniany wosk pszczeli.

– Wosk pszczeli posiada odpowiednie właściwości. Dobrze przylega, nie rozlewa się, nie spływa, jest stabilny i idealnie impregnuje skorupkę jajka. Dziś można kupić go wszędzie. Kiedy zaczynałam pisać, bywało o niego trudno. Kupiłam wtedy zwykłą gromnicę, która służy mi do dziś – śmieje się pani Ewelina.

Obok wosku niezbędny jest też specjalny pisak. Rodzaj lejka z cieniutką rurką, do którego nabiera się wosk, podgrzewa go i tym sposobem rysuje się wzory na jajkach. O ten też dziś nietrudno, jednak twórcy czasem wolą własny, niepowtarzalny patent.

– Zrobiłam pisak z igły wielorazowej, takiej, jakiej niegdyś używano. Obcięłam ją i odpowiednio obsadziłam. Właśnie takim pisakiem nakładamy rozgrzany, płynny wosk na jajko i tworzymy wzory. Później gotujemy jajka w wybranych barwnikach. Jeśli chcemy więcej kolorów, to przed nałożeniem wosku robimy kolorowe wzory. Po gotowaniu polerujemy pisankę – tłumaczy Ewelina Szpot.

Na koniec jajka. Nie każde nadają się dopisania woskiem. Powierzchnia jajka nie może być za gładka, a raczej delikatnie porowata, by struktura skorupki przyjęła barwnik i wosk.

Ulotny ażur dający wyciszenie

Kolejna metoda bazuje na nowoczesnych narzędziach i dzisiejszych technikach zdobniczych, które pozwalają nadać skorupce jajek wyjątkową lekkość i artystyczną ulotność. Tę sztukę opanowała do perfekcji Katarzyna Rzepecka z Milejowa. Jej domeną są ażurowe pisanki tworzone frezarką do grawerowania. Do tego rodzaju zdobień potrzeba wytrzymałego materiału, czyli jaj gęsich i kaczych.

– Jajka kurze są zbyt delikatne. Skorupki jaj gęsich i kaczych są na tyle wytrzymałe, że można na nich bezpiecznie pracować. Na początek pozbywamy się ich zawartości, czyli nawiercamy dwa otworki i w tradycyjny sposób wydmuchujemy. Myjemy, suszymy i możemy zacząć pracować. Bierzemy ołówek w rękę i robimy szkic. Kwiaty, łezki lub same kółeczka, wszystko, co przyjdzie nam do głowy. Wreszcie frezujemy, czyli nawiercamy naszkicowane otworki. Z tą frezarką to ciekawa sprawa. Jeszcze parę lat temu nie wiedziałam, że takie urządzenie istnieje. Znalazłam je u taty w garażu. Od tamtej pory zaczęła się moja przygoda z ażurowymi pisankami – mówi Katarzyna Rzepecka.

Po frezowaniu należy jajka wymoczyć przez 40 minut w wybielaczu, by pozbyć się wewnętrznej błonki ochronnej.

– Po czym malujemy ją białą farbą lub ozdabiamy techniką decoupage. Możemy ozdabiać dowolnie, co dusza zapragnie. Na koniec zabezpieczamy warstwą lakieru i gotowe – tłumaczy pani Katarzyna.

Dla niej tworzenie pisanek to również moment wyciszenia i odpoczynku od pędzącego świata.

– Siadam w pracowni, włączam muzykę i działam. To taka moja terapia odrywająca od szarej, codziennej rzeczywistości. Lekarstwo na wszelkie bóle i smutki. Poza tym miło jest widzieć, kiedy ktoś się uśmiecha widząc efekt mojej pracy. Choć czasami, kiedy na finiszu zdarzy się wypadek, jajko stoczy się ze stołu bądź za mocno się je ściśnie, to chce się płakać – podkreśla ażurowa twórczyni.

Drapane obrazy prosto z serca

Na koniec tradycja w nowoczesnym wydaniu, czyli technika rytownicza i motywy inspirowane wyobraźnią. Tu potrzeba ugotowanych w barwniku jajek i oczywiście talentu, wyobraźni, artystycznego wyczucia oraz cierpliwości i precyzji. A te z pewnością posiada Halina Ostasz-Kaczkowska z Milejowa, którą przed Wielkanocą możemy ujrzeć ze skalpelem w dłoni.

– Kiedyś do drapania pisanek używało się żyletki lub jej połówki, więc palce miało się wiecznie pokaleczone. Później drapałam nożykami do tapet. Dziś mam skalpel osadzony na specjalnym trzonku. To najwygodniejsze narzędzie do drapania pisanek – tłumaczy Halina Ostasz-Kaczkowska.

Można powiedzieć, że pani Halina po prostu drapie jajka, jednak to drapanie zmieniła w wyjątkowo osobistą sztukę. Wśród wzorów na jej kraszankach, rzadko pojawiają się tradycyjne motywy. Tu wszystko jest wytworem serca i wyobraźni. Znajdziemy na nich zwierzęta, samochody, krajobrazy, domy, a nawet ufo.

- Lubię samodzielnie wymyślać wzory. Robię według swoich pomysłów, lub tych o które poproszą znajomi. Nie lubię szablonu. Czasem wymyślam cudo nie do wykonania i wtedy muszę tę swoją wyobraźnię trochę modyfikować. Ostatnio robiłam nawet rysunek statku kosmicznego na kraszance, na prośbę znajomej tatuażystki – wylicza pani Halina.

Kiedy skończymy drapać kraszankę, najlepiej natłuścić ją i wypolerować, bodź zaimpregnować delikatnym lakierem wodnym.

- Tak zabezpieczona pisanka zachowuje kolor i może przetrwać nawet kilkanaście lat. Jeśli oczywiście nie zostanie rozbita – mówi pani twórczyni.

W przypadku pani Haliny, tworzenie kraszanek, to przede wszystkim pasja.

- Zawsze chciałam rysować i malować. Życie wyznaczało mi inne drogi. Byłam księgową, a z wykształcenia pracownikiem socjalnym. Wreszcie na emeryturze mogę realizować swoje pasje – śmieje się pani Halina.

Niezależnie od techniki panie z Milejowa zmieniają tradycję tworzenia wielkanocnych jaj w prawdziwą i niepowtarzalną sztukę, dającą radość nie tylko im, ale też wielu osobom z którymi dzielą się swoimi małymi rękodziełami.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczna.naszemiasto.pl Nasze Miasto